czwartek, 29 września 2011

Nowa księga przysłów

N  o  w  a    k  s  i  ę  g  a    

      p  r  z  y  s  ł  ó  w 




Gdzie kucharek sześć
Tam jest z kogo wybierać
  
Nie żałuj różu                                           
Gdy płoniesz na wczasach

Nie zrobi piernik wiatraka


Gołemu chuć na myśli                                           


Postawy dosyć lecz w kątku mało


Od golca Rózia stroni


Co ma wisieć nie wstanie                                           


Płonący brzydkiej się chwyta


Jak cie widzę to chce pisię


Natura ciągnie Emilka do Kasi


Lepszy wróbel w garści                                        

Niż orzeł u sąsiadki


Hulaj kusza piękna gore


Co masz dać jutro daj dzisiaj

Słowo się rzekło                                          
Kobitka u grota

Pierwsze zaloty marnoty

Jurnej białogłowi                                              
Dość dwie słowie

Miłe tego początki                                                     
I koniec radosny

Prosił Bil razy kilka                                     
Wpuściła Emilka

Bil syty i Ewcia cała

U Grzegorza                                            
Wchodzi Wisia do łoża

Nie taki Paweł straszny                                             
Gdy co zmaluje

Szła dzieweczka do laseczka                        
Usidliła miśliweczka

Gdy tato nie wraca                                            
Ranki i wieczory                                            
Mama wpuszcza                                              
Gacha do komory

Złapał Kazek Katarzynę                              
Katarzyna Kazka trzyma

Trafiła Zosia na Wanię

Agnieszka                                                            
Nie wypuści Bronka                                                 
 Z mieszka(nia)

Daj choć raz
A resztę będziesz dłużna

Skąpa dwa razy da ci

Dobry początek
Połowa ochoty

Z tobą źle nie jest
Zapiszę cie w rejestr

Od słowa do słowa
Już przy głowie głowa

Która z Mieciem wojuje
Od Miecia się nie wywinie

Gość piękność osłodzi

Nie wzniecaj pożaru
Gdy nie masz czym gasić

Czerp z ciała co ci dała

Mea ars longa
Pójdźmy do szezlonga

Non omnis moriar
Pozostała euforia

Da cape al fine
Bo nie znasz swojej godziny

Kochać chciej
Bo panta rei

Raz na wodzu raz pod wodzem

Zakasany owoc najlepiej smakuj

Zyta płodnego nie rozumie

Tabula rasa                                           
Do pierwszego raza

Veni vidi Wicię
 Spłonąłem w zachwycie

Coito ergo sum

Jak Kuba Bognie
Tak Bogna Kubie

Okazja czyni człowieka płodziejem

Alea iacta sunt
Przeciwko chudej podniósł bunt

Memento mori
Lecz choć do komory

Nawet w Pizie
Nie zmienią starki w cizię

Niech no tylko dojrzeją jabłonie
A dosięgną je Ewy dłonie

Milczenie jest złotem
Ale potem

Patrzę przez różowe okulary
Więc każda rzuca na mnie czary

Z niejednego pieca jadał chleby
Tak wielkie były jego potrzeby

Pozery mylą

Co było a nie jest
Należy powtórzyć

Kto pod kim dołki kopie
Naraża się na dyskopatię

Ta Dorotka ta malutka
A już tęskni do kogutka
                                               
Zielony mosteczek ugina się
Bo na nim Janiczek kocha Kasię
                                          
Krótka mowa
Daj bądź zdrowa

Mowa krótka
Rozchyl udka

Marzy o haremie
A przy jednej drzemie

Hej tam pod lasem
Ktoś piszczy z dala
Wanda z cyganem
Sobie pozwala

Choć burza huczy w koło nas
Na miłość także dobry czas

Szkoda czasu i atłasu
Ze mną panno choć do las
                                           
Gdy chata bogata
To zadaj mi z mata

Bo w tym cały jest ambaras
Aby władzę zdobyć zaraz

Nie strój się w pawie piórka
Licha to podpórka

Poszli po rozum do głowy
Złączyli obie połowy

Nie nudno gdy kocha się dalej

Bliska koszula ciału
Coś bliższego by się chciało

Hybryda i Scylla
A między idylla

Kobieto puchu marny
Woła niezdarny

Errare humanum Est
Zgubił mnie jeden gest

Często listek figowy
Sięga od stóp do głowy

Płonie ognisko i szumią kniej
A my kończymy dopiero gdy dnieje

Płonie ognisko w lesie
A mnie do ciebie chce się

Wszystkie rybki śpią w jeziorze
A nas czeka miękkie łoże

Dudni wóda dudni
W mego gardła studni

Lepsza naga prawda
Niż kot w worku

Nie choć Marysiu do lasa
Tam pan leśniczy pohasa

Kto się raz sparzy
Ten by stale dmuchał

Nie mów choć
Dopóki nie zaskoczy

Zwąchał pisie trzosem

Młodą błonkę
Łacno skosztować

Oko na oko.
Ząb na ząb

Kto marnuje tę Jadzię

Aparat rośnie w miarę brodzenia

Stach ma wielkie w kroczu

Łatwo kąt znajdzie
Kto chce Kasię brać

Nie wie lwica co robi prawiczka

Hulaj kusza po wianuszkach

Jak świat światem
Chłop babie nie bratem

Ciekawość
Pierwszy stopień do miłości

Hulaj kusza
Piękna gore

Od golca Rózia stroni

Mała rzecz a cieszy
U własnych pieleszy

Ni przypiął ni przyłatał
Oboje spisani na starty

Gdy wieczerza hojna
Noc nie upojna

Wilk w owczej skórze
Lepiej ci posłuży

Temu rano wstanie
Kto ma własna Janię

Każda dziewka ma swego chłopaka

Do szczęścia chodzą parami

Dwa razy wstaje gdy zaraz daje

Kto ma łeb na karku
Znajdzie swoja szparkę

Zrób drugiemu
Co i tobie miłe

Prawda w oczy kole
Więc zamykam i ..nie patrzę

Najpierw popieścić
Potem zmieścić

Polacy nie gęsi
Maja język a gębie
Penetrują
Powierzchnie i głębie

Cieszy rzecz i mała
Byle stała

Sen letniej nocy
Napina procę

Radość o poranku
Wypełnić wnętrze we wianku

Jeśli wejdziesz między łono
Będziesz gruchał ty i ona

Bliska koszula ciału
Coś bliższego by się chciało

Przekroczyli rubikon
Nie skąpią sobie styku

Z kim przestajesz
Takiemu dajesz

Pod każdą spódnicę 
 Paweł  zerka                                                                                                                                            
Przy tobie do góry się wspina
Mój deus ex machina

Chłopiec z fujarą
Byłby dla mnie parą

Patrzę na twoja fotografie                                                                                            
Ciągot wstrzymać nie potrafię

Od przybytku głowa nie boli
Przybytek życie posoli

Módl się i pracuj
Czasem porajcuj

Póki żyjemy nadziei nie traćmy
Niejedna oko nam jeszcze zaćmi

Ty masz podaż ja mam popyt
Więc się zabierzmy do roboty

Kiedy wejdziesz między żony
Nie musisz mieć mamony

Mam horyzonty szersze
Rzucam perły między wiersze

Zapatrzeni we własne pępki
Gotowi na wszelkie występki

Która piszczy w trawie
Nie wyjawię

Nie dorastał jej do piety
Skruszyły komplementy
  
Nie rzucaj pod nogi kłody
Gdy uwodzi cie młody

Te słowa wystarczą
Nie wychodzi od niej z tarczą

Wsi spokojna wsi wesoła
Bo tam czeka dziewka goła

Nie krusz chłopie
Samemu kopie

Na górze róże
Na dole fiołki
Pomocą służę
Gdy płoną padołki

Macanki obiecanki
A drugiemu radość

Ty się zagubisz ja się zagubię
To lubię

Gdy te księgi trafią pod strzechy
Lud będzie miał wiele uciech

Gdy klamka zapadnie
Znajdziesz się na dnie


Nie kupuj kota w worku

Chyba że z myszą


Kannibal ante portas


Członek to brzmi dumnie


Gdzie kucharek sześć

Każdą pieść



Lepszy wróbel w garści
\    
Niż orzeł u sąsiadki



Nie choć Marysiu do lasa
Bo pan leśniczy ma do pasa

Zjedli z sobą beczkę sol
                                     
Zakonserwowani
                          
                                                   
Pies ci mordę lizał
                                                   
W dodatku kundel


Ledwo się połapał
                                 
Już zgasł słomiany zapał               


Krew nie woda 

Szumi gdy młoda
                                           
                                                    
Starość nie radość
                                                  
Choć pieniędzy ma dość

                                                     
Dziś zabrał głos
                                                  
Mój pierwszy siwy włos
                                                  


W starym piecu diabeł pali
                                                   
Byle by go nie wygasł 
                                                    

Plamę na honorze zmyjesz też Vaniszem

                                                      
Jestem biedny
                                                   
Bo nie mam prawdziwych przyjaciół
                                                       

Ręka rękę myje
                                                      
Czasem plecy i szyję
                                                        
(u żony?

                                                       
Los!!!
                                                       
W czepku zrodzony
                                                       
I na kamieniu
                                                       
A bez żony i w  więzieniu


Najmniejszą czyni szkodę

Kto ma w gębie wodę


Zgoda buduje
                                                   
Gdy się feromonu czuje
                                                                                           
                                                         
Służę (uważaj)
                                                        
(jestem wilkiem w owczej skórze)
                                                    
Postura uboga
                                                          
Nie ma w głowie ani w nogach

                                                        
Kto rano wstaje                                                      


Pierwszy się naje
                                                        

                                                      
Nie znalazł z głupim
Nie  zgubił z mądrym
                                                           
Prawdziwie trupim
                                                           
Ten morał jądrem

                                                            
Pracowita mrówka
                                                          
Nie ma zdrówka   

                                                            
Odkryć łatwo
                                                          
Gdy mowa szyta dratwą
  
Nic ci to nie pomoże
                                                           
Gdy schowasz szydło w worze

                                                             
Nie dla ciebie pieczone gołąbki
                                                             
Gdyś stracił ząbki
                                                            
                                                            
Lenistwo?
                                                         
Urodzony w niedzielę
                                                         
Ma zalet wiele

                                                            
Gdyś stary
                                                           
Przygotuj mary
                                                          
                                                             
A ja tak się cieszyłem!
                                                          
Zarzuciła mi ręce na szyję
                                                             
Okazało że to był stryczek
                                                               
'
Przyzwyczajenie?
                                                             
Moja druga natura
                                                              
Najczęściej dawać nura

                                                               
Sieją wiatr
                
Burza się wynurza


                                                              
Psy szczekają
                                                               
Niechby to były chociaż rasowe

                                                                
Karawana jedzie dalej
                                                                
Ziemia jest okrągła

                                                                
Kura na grzędzie
                                                               
Zjedzona będzie
  

Syty głodnego  nie rozumie

Co innego w trumnie
 

    
Podstawowe marzenie 

Beczka wina i dziewczyna

                                            

Na głowie sombrero


A poniżej zera 

Gdy ci stanie w gardle kością

To koniec z miłością


Masz kłopot z babą

Kup jej prosię